W ostatnim okresie do kancelarii zgłasza się coraz więcej osób, które zachęcone obietnicami zysku, gwarancji ochrony kapitału, funkcji ubezpieczeniowej czy też innymi zapewnieniami swoich doradców inwestycyjnych czy pracowników agenta, skorzystały z oferty tzw. polisolokat. W doniesieniach medialnych w odniesieniu do takich osób pojawiało się często określenie „nabici w polisolokaty”.
Czym więc są te polisolokaty i czy da się cokolwiek zrobić w sytuacji, gdy rozwiązując umowę utraciliśmy znaczącą część naszego kapitału?
Polisolokata to obiegowa nazwa produktu będącego umową ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym. Inna nazwa to tzw. „uefka” – od skrótu pierwszych liter tegoż właśnie ubezpieczeniowego funduszu kapitałowego. Połączenie słów polisa i lokata wskazywać ma właśnie na charakter produktu, który rzekomo łączyć miał w sobie cechy polisy ubezpieczeniowej (dającej ochronę ubezpieczeniową we wskazanym w produkcie zakresie) oraz lokaty (mającej zapewniać lokatę kapitału, na zasadach zbliżonych do lokaty bankowej).
Dlaczego polisolokaty były takie atrakcyjne dla klientów?
Produkt ten oferowany był przez agentów i ich przedstawicieli jako sposób na łatwą i bezpieczną inwestycję kapitału, początkowo - przy jednoczesnej możliwości uniknięcia tzw. podatku Belki pobieranego w Polsce od dochodów kapitałowych - z uwagi na rzekomą funkcję ubezpieczeniową produktu.
Dlaczego rzekomą? Ponieważ w praktyce produkt ten nie spełniał zupełnie funkcji ubezpieczeniowej – z reguły na ochronę ubezpieczeniową przeznaczany był jedynie 1% wpłaconej składki, zaś pozostałe 99% inwestowane w fundusze obarczone dość dużym ryzykiem.
Co w takim razie poszło nie tak?
Jak już wspomniałam, klienci zachęcani byli przez doradców po pierwsze – wspomnianą już iluzoryczną funkcją ubezpieczeniową, po drugie – wielokrotnie wprowadzani byli w błąd co do możliwości wyjścia z takiej inwestycji oraz rozliczenia takiej umowy po jej wypowiedzeniu. Niejednokrotnie od klientów pobierane były ogromne opłaty za wyjście – różnie nazywane – np. opłatami likwidacyjnymi. Takie opłaty niejednokrotnie sięgały ok. 60% wpłaconych składek. Klienci na etapie ofertowania zapewniani byli przez doradców, że produkt świetnie zabezpiecza ich kapitał – a skomplikowana procedura obliczania opłat za wyjście przysłaniała klientom jasność myślenia, skutkiem czego – zawierzali oni bajkowym zapewnieniom doradców. Jak się okazało po czasie – doradców skuszonych wizją realnego szybkiego zysku, albowiem towarzystwa ubezpieczeniowe płaciły za sprzedaż tych produktów bardzo korzystne prowizje.
Czy „nabici w polisolokaty” mają szansę na odzyskanie wpłaconych pieniędzy?
Linia orzecznicza w ostatnich latach jest coraz bardziej korzystna dla konsumentów wprowadzonych w błąd przy okazji zakupu polisolkat. W ostatnich latach zapadło co najmniej kilka ciekawych orzeczeń dopuszczających m.in. stwierdzenie nieważności takich umów z uwagi na iluzoryczność ochrony czy też wskazujących na niedozwolone klauzule dotyczące opłat likwidacyjnych. Również świadomość konsumentów znacząco wzrosła, coraz częściej chcą oni dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Zostało to ułatwione także i przez zapadłe orzeczenia dotyczące 10-letniego okresu przedawnienia takich roszczeń – co jeszcze niedawno było dyskutowane w orzecznictwie.
Uwaga!
Należy jednak pamiętać, że tak jak przy okazji innych tendencji prawnych – tak i tutaj pojawiło się wiele podmiotów niebędących kancelariami adwokatów czy radców prawnych, a oferujących pomoc w odzyskiwaniu środków za bardzo niską cenę. Należy zawsze zwracać uwagę, czy osoba, która ma nam pomóc odzyskać nasze środki ma ku temu odpowiednie kompetencje, warsztat i doświadczenie – a także, co nie mniej ważne, czy obowiązują ją zasady etyki – zapewniające, że nasza sprawa zostanie poprowadzona w sposób rzetelny.
Niejednokrotnie klient zachęcony stosunkowo niskimi opłatami na początku prowadzenia sprawy, odzyskuje później ułamek możliwych do odzyskania środków – albo na skutek niekompetentnych działań firmy doradczej, albo – wskutek odpowiednio skonstruowanej umowy, która opiewała na bardzo wysoki procent.
Dlatego też zachęcam do konsultowania sprawy z profesjonalnym pełnomocnikiem – zarówno na etapie analizy możliwości dochodzenia roszczeń, jak i faktycznego prowadzenia sprawy przed sądem.
Jeżeli potrzebujecie Państwo wsparcia w zakresie polisolokaty albo innego produktu finansowego, zachęcam do kontaktu za pomocą formularza kontaktowego albo danych wskazanych na stronie.